Po tzw. bitwie dwudziestu przeciw tysiącom (gdy na prośbę cesarza kilkunastu mnichów uzbrojonych w metalowe kije zająwszy pozycję w przewężeniu wąwozu rozgromiło kilkunastutysięczną mandżurską armię, odwlekając na wiele lat ich inwazję na Chiny) Cesarz w dowód wdzięczności wydał dekret zezwalający mnichom z naszego klasztoru pić wino oraz jeść mięso. Miało to kilka ciekawych następstw. Ponieważ buddyzm odradza zniewalanie się jakimikolwiek przyzwyczajeniami a abstynencja stała się już wówczas dla mnichów pewnego rodzaju przyzwyczajeniem, zrodziła się tradycja tzw. praktyki wina. Mnisi zaczęli co jakiś czas urządzać wieczory, w trakcie których upajali się winem, po czym sprawdzali na ile ich ciało pamięta różne formy i techniki walki - wykonywali przeróżne ćwiczenia testując swoją sprawność bojową pod wpływem alkoholu. Obecnie praktykę tę kultywujemy na wakacyjnych obozach treningowych w trakcie pełni księżyca.

  Ponieważ oczywistym było, że alkohol wpływał ujemnie na sprawność mnichów pojawiła się obawa, że jakaś grupa może chcieć wykorzystać tę chwilową niedyspozycję aby napaść i zabić wracającego z tawerny mnicha. Zdecydowano, że należy wprowadzić do świadomości lokalnej ludności przekonanie, że mnisi z klasztoru Shaolin nawet kompletnie pijani, wciąż są niepokonani. W tym celu opracowano tzw. sztuki pijanego mistrza - zestaw technik bojowych imitujących ruchy i zachowania osoby pijanej. Mnisi wyruszali na wyprawy po okolicy i udając pijanych czekali aż zostaną napadnięci aby zademonstrować nowe techniki i wybić z głowy ewentualnych wrogów pomysł na łatwe pokonanie adeptów Shaolin.


.